wtorek, 9 lutego 2010

Mój Pradziadek Kazimierz Strzetelski


Mój pradziadek Kazimierz Strzetelski (1871-1941) (widoczny na zdjęciu) był najstarszym z ośmiorga rodzeństwa. Urodził się w roku 1871 w Czerniowcach na Bukowinie jako syn Artura Strzetelskiego i Marii Mosoczy. W latach 1883-1889 uczęszczał do gimnazjum w Drohobyczu. Po śmierci swojego ojca Artura, w roku 1902, zmuszony został do przerwania studiów leśniczych w Austrii i powrotu do domu, by pomóc matce w wychowaniu pozostałych siedmiorga dzieci. Ostatecznie ukończył szkołę leśną w Bolechowie (około roku 1895). Tam też poznał swoją przyszłą żonę, a moją prababcię, piękną kobietę, Karolinę Fulińską (1879-1941), siostrę sławnego profesora Benedykta Fulińskiegoo którym piękne wspomnienie napisała pani Magdalena Bajer na podstawie audycji pt. "Rody uczone" nadanej w czerwcu 1998 roku w Programie I Polskiego Radia, a sponsorowanej przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej.
Poniższe zdjęcie przedstawia prof. Benedykta Fulińskiego ze swoim synem Jackeim (po prawej stronie i z moim dziadkiem Czesławem (na ramionach po lewej stronie). 


Mój pradziadek Kazimierz Strzetelski (1871-1941) (widoczny na zdjęciu) był najstarszym z ośmiorga rodzeństwa. Urodził się w roku 1871 w Czerniowcach na Bukowinie jako syn Artura Strzetelskiego i Marii Mosoczy. W latach 1883-1889 uczęszczał do gimnazjum w Drohobyczu. Po śmierci swojego ojca Artura, w roku 1902, zmuszony został do przerwania studiów leśniczych w Austrii i powrotu do domu, by pomóc matce w wychowaniu pozostałych siedmiorga dzieci. Ostatecznie ukończył szkołę leśną w Bolechowie (około roku 1895). Tam też poznał swoją przyszłą żonę, a moją prababcię, piękną kobietę, Karolinę Fulińską (1879-1941), siostrę sławnego profesora Benedykta Fulińskiegoo którym piękne wspomnienie napisała pani Magdalena Bajer na podstawie audycji pt. "Rody uczone" nadanej w czerwcu 1998 roku w Programie I Polskiego Radia, a sponsorowanej przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej.
Poniższe zdjęcie przedstawia prof. Benedykta Fulińskiego ze swoim synem Jackeim (po prawej stronie i z moim dziadkiem Czesławem (na ramionach po lewej stronie). 

Ojciec Kazimierza Strzetelskiego, Artur, był powstańcem 1863 roku. Matka Karoliny Fulińskiej była z domu Widajewicz. Widajewiczowie mieli posiadłość ziemską w Bolechowie koło Doliny. Kazimierz po ślubie z Karoliną zamieszkali w majątku bolechowskim. Tam też Kazimierz przyjął posadę leśniczego w nadleśnictwie Michowa. W "Skorowidzu Leśnym" z roku 1907 - "o stanie osobowym c.k. galicyjskiej administracji lasów i dóbr państwowych" widnieje wpis: "Kazimierz Strzetelski, nadleśnictwo Michowa, okręg inspekcyjny I". 
Kazimierz był mężczyzną potężnej postury, ogromnej siły, brodaty. Przekazy rodzinne mówią, że w czasie polowań w dobrach Sanguszków popisywał się walką z dzikiem na oszczep. Na obiad potrafił zjeść całego wieprzka. Dziadek mój Czesław często wspominał swojego ojca jako osobę dobroduszną i łagodną, jednak o naturze popędliwej choleryka, co przy jego sile czasami bywało groźne dla krnąbrnych synów. Gwałtowność reakcji Kazimierza, zwłaszcza w zatargach z chłopcami, kończyła się czasami solidnym laniem. Bywały też przypadki, że krewkiego Kazimierza sąsiedzi pozywali do sądu. Pomimo jednak tego wszystkiego był to człowiek niezwykle wesoły, sympatyczny i solidny. Posiadał szeroką wiedzę o astronomii, opowiadając o niej swoim dzieciom zachwycał ich swoją erudycją. 
Z początkiem XX wieku Kazimierz kupuje własne gospodarstwo w Kadobnej koło Kałusza, gdzie po śmierci ojca sprowadza matkę Marię. Tam też około roku 1910 obejmuje stanowisko nadleśniczego, co pozwoliło mu przetrwać na miejscu niespokojne lata I wojny światowej. Po wojnie, w latach 20-tych Kazimierz zostaje wójtem w Kadobnej. Znany był z tego, że szybko i bezgłośnie ucisza wszelkie bójki miedzy chłopami, posługując się grubą lagą lub pięścią. 
Kazimierz był zapalonym myśliwym. Znany był z szybkiego i celnego strzału. Kiedyś ratując życie swojego kompana zastrzelił atakującego go rysia. We wsi nie utrzymywał szerszych stosunków towarzyskich, jednak przyjaźnił się bardzo ze swoim kuzynem ze strony matki - Bielańkim, który był kierownikiem miejscowej szkoły wiejskiej i dobrym partnerem do preferansa. Przy okazji polowań z nagonką w okolicach Kałusza, zjeżdżali się liczni ziemianie. Przy takiej to okazji Kazimierz poznał generała Tadeusza Rozwadowskiego, z którym bardzo się zaprzyjaźnił.

Kazimierz i Karolina Strzetelscy dochowali się dziewięcioro dzieci, 5 synów i 4 córki. 
Najstarsza z rodzeństwa Maria (1897-1966), zwana Marylą ukończyła gimnazjum w Kałuszu, przed wojną pracowała na poczcie we Lwowie. Wyszła za mąż za Alojzego Kobyłeckiego, dr praw, legionistę, który był ekonomistą i dyrektorem Banku Polskiego. Po wojnie oboje zamieszkali na Woli Justowskiej w Krakowie, tam też zmarli i zostali pochowani. Mieli dwoje dzieci - Juliusza i Marię Wiktorię. 
Drugim z kolei dzieckiem była Kazimiera (1900-1912). Zmarła ona młodo mając 12 lat na zapalenie płuc. 
Juliusz (1901-1921) ukończywszy gimnazjum przez trzy lata studiował na Wydziale Naftowym Politechniki Lwowskiej. W czasie wojny z Bolszewikami w 1920 roku służył w oddziale łączności, a po zakończeniu działań wojennych został komisarzem spisowym z ramienia władz polskich w okręgu kałuskim. W październiku 1921 został zastrzelony przez ukraińskich nacjonalistów we wsi Zawada koło Kałusza w czasie spisu ludności. 
Stanisława (1903-1972), po skończeniu gimnazjum ukończyła kurs handlowy. Po II wojnie światowej wyjechała do Brzeżnicy i tam zmarła. 
Bolesław (1905-1942), po zdaniu matury ukończył szkołę leśną w Bolechowie. W latach 30-tych zakochał się w Ukraince,córce gajowego z okolic Kałusza i pomimo sprzeciwu ojca ożenił się z nią. Zamieszkał potem w Kałuszu wspólnie z żoną i z dziećmi oraz ze swoim ojcem, siostrami Stanisławą i Heleną oraz młodszym bratem Henrykiem. Mieszkali w domu z ogrodem, który po przejściu na emeryturę w 1931 roku kupił ojciec Kazimierz. Bolesław zostaje aresztowany przez bolszewików i osadzony w więzieniu we Lwowie, gdzie umiera zamęczony w roku 1942. 
Helena (1908-1973)po II wojnie światowej wyjechała do Ziembic koło Zombkowic Śląskich i tam zmarła.
Erazm (1911-1944), czyli Eryk, po zdaniu matury w 1927 roku ukończył Wydział Leśny Politechniki Lwowskiej (1928-1932). We Lwowie mieszkał przy ul. Tarnowskiego 82, w domu swojej kuzynki - Ewy Fulińskiej (obecnie Nadachowskiej). Po ukończeniu studiów pracował w nadleśnictwie Dolina. Tam też spotkała go śmierć z rąk Ukraińców w roku 1944, (niektóre przekazy rodzinne mówią o tym, że zastał zamordowany w roku 1941). 
Czesław (1915-1992)mój dziadek, po ukończeniu gimnazjum w Kałuszu studiował medycynę weterynaryjną we Lwowie (1933-1938), był dr weterynarii, służył w WP w stopniu ppłk. Po wojnie zamieszkała w Krakowie, gdzie zmarł w 1992 roku.  

Henryk (1919-1944), ukończył gimnazjum (1930-1936) i zaczął studiować weterynarie we Lwowie. Niestety zostaje zamordowany, podobnie jak jego bracia przez Ukraińca w 1944 roku w Kałuszu. 

Mój pradziadek bardzo dużo czytał i gorąco kochał las i przyrodę. Uwielbiał wszystko co żywe. W domu hodował rozliczne zwierzęta, niosąc im pomoc w potrzebie zaznania jakiegoś wypadku. W leśniczówce w Kadobnej koło Kałusza w której mieszkał, była zawsze jakaś zwierzyna, oswojona łania lub sarna, nierzadko nawet niedźwiedź. W latach 1910-1914, a więc przed wybuchem I wojny, dość często odwiedza swego młodszego brata Mieczysława (ur. w 1878 roku), który wraz z rodziną mieszka we Lwowie. Kiedy w roku 1920 wybucha wojna polsko-ukraińska, Kazimierz wywozi rodzinę do swojego szwagra, brata Karoliny, prof. Benedykta Fulińskiego - do Lwowa. W latach 20-tych odwiedza dość często rodzinę swojego brata Tadeusza, mieszkającego w Jaśle. W roku 1931 Kazimierz kończy 60 lat i przechodzi na emeryturę. Wkrótce potem przenosi się do Kałusza, gdzie kupuje dom z ogrodem. Mieszka tam razem z synem Bolkiem jego żoną i dziećmi, oraz najmłodszym Henrykiem oraz córkami Stanisławą i Heleną. 
Gdy wybucha II wojna światowa, z początkiem września 1939 roku przyjeżdżają do Kałusza bratankowie Kazimierza, dwaj bracia bliźniacy Janusz i Ryszard, synowie Tadeusza. Jechali oni konno z Jasła na wschód szukając komend mobilizacyjnych, by zaciągnąć się do wojska. Jednak 18 września wkraczają do Kałusza wojska sowieckie, a granica rumuńska zostaje zamknięta przez Sowietów i Ukraińców. Kałusz stał się punktem sortowania ludzi przeznaczonych do wywózki w głąb Rosji. Sowieci wywozili cała polską inteligencje i młodzież, w tym studentów. Naganiaczami Polaków w ręce Sowieckie byli miejscowi Żydzi. Były robione pułapki, np. w punktach wydawania pieczywa. Z takiej własnie pułapki cudem wyrwali się właśnie obaj bracia Janusz i Ryszard. Za radą stryja Kazimierza pozbyli się koni udali się z powrotem do Jasła przez granice na Sanie pod Ustrzykami. Również Erazm i Czesław (mój dziadek) wraz ze swoją młodą żoną, a moją babcią Anną oraz moim czteroletnim wówczas ojcem Juliuszem, ukrywali się przed wywózką do łagrów sowieckich. Tuż przed wybuchem wojny niemiecko-bolszewickiej, w czerwcu 1941 roku umiera Kazimierz Strzetelski oraz jego żona Karolina Fulińska. 

KOMENTARZE

  • Mnóstwo nieznanych mi szczegółów o rodzinie. Znakomite
    autor: Zbyszek
  • Znakomity blog rodzinno-genealogiczny.
    Proponuję współpracę i umieszczenie informacji z bloga w materiałach do Polskiego Słownika Biograficzno-Genealogicznego:

    http://polishgenealogy.blogspot.com/2009/09/genealogie-polskich-rodzin.html

    Mój adres: baryan@wp.pl

    Pozdrawiam
    autor: baryan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz