poniedziałek, 23 lipca 2012

MARIAMPOL – MIASTO MARYI






Jako kontynuację swojej wyprawy na Ukrainę pragnę się podzielić z Wami drodzy czytelnicy swoimi wrażeniami z pobytu w Mariampolu, miasteczku do którego przybyłem wspólnie z pielgrzymami ze Stowarzyszenia Wspólnota Mariampolska z Wrocławia. Tam też dane mi było spotkać się po raz pierwszy z moim trzeciorzędowym wujem Stanisławem Wodyńskim z Branic.





Trochę historii
Na temat Mariampola można znaleźć wiele opracowań i informacji, nie tylko w internecie, ale i w dostępnej literaturze kresowej. Niemniej jednak pozwólcie, że  raz jeszcze krótko przedstawię historię tej miejscowości. Otóż w XVI wieku na miejscu dzisiejszego Mariampola istniała wieś Wołczków, która została założona przez osadników z Mazowsza. W miejscowości tej znajdował się drewniany kościół, który podczas najazdów tatarskich w latach 1618-1621 uległ zniszczeniu. W I połowie XVI wieku miejscowe dobra wsi Wołczków należały do rodziny Bełzeckich, zaś w II połowie stulecia przeszły w posiadanie znamienitej rodziny Jabłonowskich. Około roku 1690 hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski (1634-1702), na podstawie przywileju króla Jana III Sobieskiego lokował w południowej części gruntów Wołczkowa, zwanej Bożywidok (prawdopodobnie od wspaniałego, niezapomnianego widoku na wijący się w dole Dniestr), nowe miasto, które nazwał Mariampol. Według tradycji i przekazów nazwa ta miała upamiętniać ocalenie hetmana z nurtów Dniestru po zawierzeniu swojego życia Maryi. Nad brzegiem rzeki, nad urwistą skarpą, Jabłonowski wybudował zamek, a w jego kaplicy umieścił otoczony kultem, odziedziczony po swoim dziadku Jakubie Potockim wizerunek Matki Boskiej zwanej Hetmańską lub Zwycięską. Obraz Maryi, hetman Stanisław Jabłonowski zwykł wcześniej zabierać na wyprawy wojenne, ponoć miał go również ze sobą gdy walczył wspólnie z Sobieskim pod Wiedniem w 1683 roku.

Fragment ulicy halickiej w Mariampolu, lata 20-te XX wieku


Syn Stanisława, wojewoda ruski Jan Stanisław Jabłonowski (1669-1731), w roku 1703 wybudował na terenie Mariampola kościół po wezwaniem Świętej Trójcy, do którego przeniesiono cudowny obraz. W bardzo krótkim czasie Mariampol stał się znanym i często odwiedzanym Sanktuarium Maryjnym na tamtym terenie do którego zaczęły przybywać pielgrzymki z okolicznych miejscowości takich jak: Delejów, Halicz, Jezupol, Meducha czy Uście Zielone. W 1726 roku lokowano tam parafię katolicką.

widok na cerkiew i klasztor - rok 1929

Kolejny dziedzic Mariampola, Jan Kajetan Jabłonowski (17699-1764) ufundował w roku 1742 Klasztor Kapucynów, zaś w roku 1746 sprowadził do miasta Siostry Szarytki, które prowadziły tu szpital. Niestety po śmierci Jana Kajetana, decyzją władz austriackich, w roku 1783 zgromadzenie kapucynów zostało zlikwidowane, zaś budynki klasztorne przejęły siostry szarytki. Przez cały wiek XIX, aż do lat 20-tych XX wieku trwały nieustające spory o użytkowanie świątyni z miejscowymi grekokatolikami, którzy nie mieli w miasteczku własnej cerkwi.
Miejscowe dobra pozostały w rękach rodziny Jabłonowskich do roku 1880, zaś pod koniec XIX wieku przeszły w posiadanie najpierw rodziny Tarosiewiczów, a potem Błażowskich, by w końcu ulec rozparcelowaniu. Wspaniały zamek Jabłonowskich już w I połowie XIX wieku nie był zamieszkany i był wykorzystywany jedynie do celów gospodarczych. Spalony i zrujnowany podczas I wojny światowej, został niemal zupełnie rozebrany w okresie międzywojennym XX wieku. Obecnie na wzniesieniu nad Dniestrem znajdują się jedynie pozostałości zamku, z którego zachowała się jedynie główna brama oraz rozległe rumowisko z fragmentami murów i zasypanych piwnic. O świetności tego miejsca może świadczyć jedynie jeszcze ocalały fragment starego, otoczonego murem parku, z pięknymi rosłymi lipami, klonami i platanami, jedynymi świadkami minionych lat.
Przed II wojną światową istniały w Mariampolu trzy kościoły: barokowy kościół parafialny z lat 1736-1738, nowy kościół zbudowany w latach 1936-1939 oraz pokapucyński kościół pw. Św. Antoniego, wzniesiony w latach 1757-1763, razem z klasztorem szarytek. Dwie pierwsze świątynie wkrótce po zakończeniu wojny i zajęciu Mariampola przez Rosjan rozebrano. Po wyjeździe szarytek z Mariampola, w latach 50-tych w zabudowaniach klasztoru mieścił się dom dziecka, zaś od roku 1980 jest tu więzienie dla kobiet. Cudowny oraz Matki Boskiej Zwycięskiej zabrali ze sobą wyjeżdżający stąd Polacy. Obecnie znajdujesię on w kościele na Piasku we Wrocławiu.

Budynek szkoły w Mariampolu 

W pobliżu klasztoru pokapucyńskiego stoi murowana cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudowana w okresie międzywojennym. Wewnątrz tej świątyni znajduje się kopia cudownego obrazu Matki Boskiej Mariampolskiej, ofiarowana w 1999 roku przez dawnych mieszkańców Maraimpola.

Moje wrażenia.
Tak to chyba już jest, że w miarę upływu lat człowieka ciągnie do miejsc niezwykłych, miejsc które w miarę odkrywania swojej tożsamości, zgłębiania genealogii przodków i odkrywania rzeczy dotąd niepoznanych są jak swoistego rodzaju przeznaczenie, które nas nieustająco woła. Czułem się trochę nieswojo, gdy nie znając przecież nikogo postanowiłem po raz pierwszy w życiu pojechać z grupą pielgrzymów z Wrocławia i osobiście dotknąć ziemi na której żyli i umierali moi przodkowie. Niesamowita atmosfera, tego wyjazdu, otwarci i mili ludzie, których dane mi było spotkać, wspólne msze święte odprawiane w cerkwi, ognisko nad urwistym brzegiem Dniestru w świetle zachodzącego słońca oraz wspólne polsko-ukraińskie śpiewy sprawiły, że poczułem się wśród przyjaciół.


Pomimo napiętego programu pielgrzymki, trudów i niewygody codziennej parogodzinnej jazdy autokarem dane mi było zobaczyć wiele ciekawych miejsc. Całodzienny pobyt w Stanisławowie pozwolił mi nie tylko zwiedzić miasto, w którym mój praprapradziadek Erazm Strzetelski był profesorem gimnazjalnym w latach 1850-1852, ale również spotkać się z moimi kuzynami, a właściwie wujami mieszkającymi w tym mieście - Bogdanem Martchakiem oraz Jaropołkiem Bażałukiem. To dzięki nim właśnie to miasto zobaczyłem w zupełnie nowym świetle, innym niż to które prezentują ogólnodostępne przewodniki.




Przyjazd do Zarwanicy, najsłynniejszego miejsca odpustowego Podola, leżącej nad rzeka Strypą, był również dużym przeżyciem. Kiedy w roku 1944 została spalona drewniana cerkiew klasztorna, a później zniszczony klasztor i wysadzona w powietrze kaplica koło świętego źródła, a ono same zamurowane i ogrodzone drutem kolczastym zdawało się, że miejsce to zostanie całkiem zapomniane. Jednak potok pielgrzymów do cudownego miejsca i konspiracyjnie odprawiane msze święte w okolicznych lasach i domach sprawiły, że odrodzenie tego miejsca jako świętego międzynarodowego centrum Maryjnego Ukrainy, po wielu latach niewoli i wymazywania go ze świadomości ludzkiej przez władze sowieckie stało się faktem. Cudowna ikona Matki Boskiej z dzieciątkiem Jezus na rękach jest teraz przechowywana w parafialnej cerkwi świętej Trójcy. Obecnie na podwyższonym miejscu pod lasem, koło źródła leczniczego, w którym zamoczyliśmy nogi, wyrósł majestatyczny Sobór Matki Boskiej Zarwanickiej.




Dane nam było również zobaczyć Potok Złoty, miasteczko założone przez Stefana Potockiego (1568-1631). Znajdują się tam ruiny wspanialej posiadłości Potockich, o których w sposób bardzo interesujący i ciekawy opowiadała tamtejsza emerytowana nauczycielka. Blisko niewielkiego rynku usytułowany jest kościół rzymskokatolicki, zrujnowany w latach powojennych, a po upadku ZSRR wyremontowany z inicjatywy polskiego duchownego ks. Ludwika Rutyny.



Dopełnieniem wyjazdu były uroczystości odpustowe w Mariampolu, które odbyły się w sobotę i niedzielę 23 i 24 czerwca 2012 roku. Licznie pieszo przybyli pielgrzymi, w tym głównie ludzie młodzi, nie tylko z Halicza ale i z innych okolicznych miejscowości rozpoczęli wspólne nocne czuwanie przed cudownym obrazem Matki Boskiej Mariampolskiej. Niedzielna msza święta odprawiona przed cerkwią Podwyższenia Krzyża Świętego przy wcześniej przygotowanym ołtarzu polowym była wielce uroczysta. Mszę świętą przewodniczył arcybiskup Wołodymyr, grekokatolicki metropolita Stanisławowa, przy licznym udziale księży zarówno greko jak i rzymsko katolickich.



Na twarzach ludzi zgromadzonych wokół obrazu Matki Bożej Zwycięskiej widać było skupienie modlitewne i wielkie wzruszenie. Wielu ludzi przystąpiło do sakramentu pokuty. Odnowa duchowa stała się faktem.


Na koniec uroczystości została poświęcona figura Matki Boskiej Mariampolskiej, której fundatorami byli polscy pielgrzymi związani ze Stowarzyszeniem Wspólnota Mariampolska we Wrocławiu. BEATAM ME DICENT OMNES GENERATIONES – zdawał się wołać napis umieszczony na postumencie figury Maryi do zgromadzonych na placu pielgrzymów.



W godzinach wczesno popołudniowych odbył się wspólny posiłek – agapa, przygotowany przez Służbę Maltańską z Niemiec dla wszystkich pielgrzymów, a potem koncert z udziałem rodzinnych zespołów. Pod wieczór uroczysta kolacja z udziałem władz Mariampola zakończyła nasz oficjalny pobyt w tym gościnnym mieście. Indywidualne pożegnania z naszymi gospodarzami trwały jeszcze do późnych godzin nocnych. Świadomość tego, że następnego dnia rano przyjdzie nam opuścić tę gościnną ziemię napawała nas smutkiem.


Rano wspólna msza święta pod przewodnictwem ks. Stanisława Pawlaczka zgromadziła nas wszystkich w cerkwi. Ostatnie zdjęcia i uściski z mieszkańcami Mariampola zakończyły nasz pobyt. Autobus odjechał w stronę Lwowa. Wszyscy przyrzekliśmy sobie, że w następnym roku przyjedziemy tam znowu.




KOMENTARZE


  • Fajny tekst! Im więcej o Mariampolu, tym lepiej. Też mam tam swoje korzenie. Mam tylko jedna uwagę: otóż drugie zdjęcie z podpisem "Główna ulica w Mariampolu (przelom XIX i XX wieku)" prezentuje nie ten nasz Mariampol, a ten na Litwie.
    W razie czego, służę informacjami genealogicznymi, które zgromadziłem. Może coś tam się przyda. Mój adres: panrysio@wp.pl
    Pozdrawiam
    autor: Ryszard Sinecki
  • Dziś znalazłem tę stronkę. Mimo że moje korzenie są na wileńszczyźnie to jednak z Mariampolem polączyła mnie praca magisterska, którą pisałem o historii obrazu Matki Bożej Mariampolskeij
    autor: Mrek
  • przy tego typu projektach trzeba sie liczyc z rozlicznymi utrudnieniami czy tez jak to napisalas, komplikacjami
    Trzymam kciuki zeby poszlo sprawnie
    pozdrawiam
    autor: ogrodywspomnienwww.ogrodywspomnien.pl
  • Ale perełkę znalazłem! Piękny opis ciekawego miejsca, a do tego bogato ilustrowany zdjęciami. "Dotknąć ziemi na której żyli i umierali moi przodkowie" - podoba mi się to przejmujące określenie. Pozdrawiam serdecznie!
    autor: tomek/www.bobrzynski.republika.pl/

środa, 11 lipca 2012

Bezimienny nagrobek z ciekawym herbem

Poniżej przedstawiam jeszcze jeden nagrobek - pomnik na cmentarzxu w Uściu Zielonym. W czasach swojej świetności musial wyglądać przepięknie. Być może należał do jakiegoś magnata lub bogatego szlachcica, ktory za życia był osobą znacząca w Uściu. Być może jest to domniemany grób ksiedza Rafała Strzetelskiego, ale tego niestety sie już nie dowiemy. 
Bardzo interesującym jest herb, ktory jako jedyny widoczny jest na pomniku. Nie zachowaly się nietety żadne napisy ani tablica nagrobna, ktore zostały rozbite i wydłubane z cokołu. 
Może ktoś pomoże w zidentyfikowaniu herbu, ktory jeszcze jest w miare dobrze widoczny. W srodku herbu widnieje prawdopodobnie gryf. 
Będę wdzięczny za wszelkie informacje. 






KOMENTARZE

  • Tu znajdziesz odpowiedż
    https://pl.wikipedia.org/wiki/B%C4%85kowski_Hrabia
    autor: marzena.s71
  • To heraldyki funeralnej. Zagadka nie jest, aż tak trudna.
    Właścicielami Ujścia byli Bąkowscy h. Gryf, a więc nagrobek należy do przedstawiciela tej rodziny.
    Nieco trudności może sprawiać kolejność pól, bowiem w Polsce - w odróżnieniu od Zachodu - stosowano ją dość dowolnie.
    Po przeanalizowaniu układu genealogicznego herbu zakładam, że jest to nagrobek Konstantego Bąkowskiego, stolnika owruckiego zm. w 1746 roku.
    W tarczy sercowej widnieje herb własny zmarłego - Gryf. 
    Herb w prawym górnym rogu (dla patrzącego w lewym) jest mocno zatarty i nie potrafię go rozpoznać. 
    Obok widoczny jest herb Jelita należący do jego matki - Marianny Dobrzyńskiej.
    W heraldycznie prawym dolnym rogu (dla patrzącego w lewym) mamy herb Belina, a więc herb babki ojczystej, Barbary "Plichty" Wągrowskiej.
    Dalej widzimy herb Herburt, którym pieczętowała się prababka ojczysta, Teodora Woronicz.
    Z tego układu wynika, że zatarty herb należał do babki macierzystej.
    Ponad tarczą widnieje hrabiowska korona rangowa.
    Problem w tym, że Bąkowscy otrzymali tytuł hrabiowski od cesarza Franciszka II dopiero w 1782 roku.
    Stąd wnoszę, że nagrobek wystawił syn zmarłego, Mateusz hr. Jaksa-Bąkowski dodając ojcu nieco splendoru w postaci dopiero co otrzymanego tytułu hrabiowskiego i korony rangowej.
    Pozdrawiam
    Waldemar Fronczak
    autor: Waldemar Fronczak

TAJEMNICE CMENTARZA W UŚCIU ZIELONYM NA UKRAINIE

Cmentarz w Uściu Zielonym, jest umiejscowiony na koncu wsi, tuż przy drogowskazie na Trościańce. Gdy wchodzi się na jego teren przez starą metalową furtkę, wrażenie jest przygnebiające. Olbrzymie chaszcze, wysoka trawa, a miejscami siegające do piersi samosiejki krzaków i drzew spowodowały, że wyjątkowo trudno było nam odsłonić płyty nagrobne i odczytać na nich napisy. Jedynie gdzieniegdzie sterczące ponad te burzany betonowe i metalowe krzyże nie pozwalały zapomnieć w jakim miejscu się znajdujemy. Brodząc tak w wysokiej trawie natknęliśmy się również na wypalone miejsca między grobami. Być może ktoś urządzał sobie piknik zapominając o tym gdzie tak naprawdę się znajduje. Wiele pięknych zabytkowych nagrobków, pochodzących jeszcze z początku lat 1800-nych znajduje się w opłakanym stanie. Rozbite przez wandali zdjęcia nagrobne, zamazane napisy na płytach, a w końcu gdzieniegdzie pięknie rzeźbione figury bez rąk i głów dopełniają dzieła zniszczenia. Dlatego niezmiernie ucieszył nas fakt, że pomimo tak wielu przeciwności udało się nam odkryć, sfotografować  i skatalogować część grobowców i nazwisk osób które zostały tam pochowane. Najstarszy grób pochodzi z roku 1817, a więc ma prawie 200 lat.
Poniżej przedstawiam nazwiska osób, które udało się odczytać z tablic nagrobnych oraz zdjęcia grobowców i tablic nagrobnych. Są to nazwiska typowo polskie, ale i polskobrzmiące pisane pu ukraińsku, cyrylicą. 
Najpiękniejszy grobowiec na cmentarzu w Uściu Zielonym to dość dobrze zachowany rzeźbiony pomnik postaci duchownego z następującym napisem po polsku: 
Tu leżą ANTONI WAKULIŃSKI, rządca Uścia, żył lat 57, zmarł 19 maja 1817 roku i
Wnuk LEOPOLD STRZELECKI żył lat ...5 zmarl 5-ego listopada 1819 roku
Ostatnia linijka jest zamazana ale da się odczytać.   


 Oto ten pomnik w całej okazałości 

i zbliżenie figury
oraz cokołu z jednej

oraz z drugiej strony
i jeszcze figura z boku



Poniżej prezentuje zdjęcia nagrobków: 

1. KAROL SŁUSZKIEWICZ (1869-1938)


2. JÓZIA SŁUSZKIEWICZ (1898-1906)


3. MICHAŁ BYSZKIEWICZ (1881-1930)


4. EUSTACHY ŻARSKI (1883-1930)


5. Tu spoczywają 
MARIA WANDA Z MIEŻEJOWSKICH ROLA SOKOŁOWSKA (2.10.1976-30.11.1900)
i STASIEŃKA SOKOŁOWSKA (1900-1901) 


6. PIOTR KOBRYNOWICZ (19.06.1870 - 3.09.1918)
– (napis w języku ukraińskim Pietro Kobrinowicz)


7. Dzieci PORFIRY (Porfiny) i HILARY HLIBOWICKICH
zmarli w 1831 (napis w języku ukraińskim)


8. ANDRZEJ STOTAŃCZYK LUB STOLARCZYK – greko katolicvki ksiądz i dziekan Uścia Zielonego (6.12.1840-30.6.1904) i jego żona ELENA Z TERLECKICH STOTAŃCZYK LUB STOLARCZYK (20.X.1847-29.XII.1905) – napisy w języku ukraińskim


9. AGNIESZKA Z TURKUŁÓW MALINOWSKA


10. ANTONI BARTOSIEWICZ (1845-1921)


11. Dr generał CYRYL KOLAGO z Litwy rodem 
żył lat 63, zmarł 11.VI.1915 roku w Uściu Zielonym na froncie rosyjsko-austryjackim 
(nowy wmurowany krzyż z nowym napisem) – świadczy to o tym że ktoś odnalazł swojego przodka



12. CIEMNICKI MIKOŁAJ – GREKO KAT. KSIĄDZ W UŚCIU ZIELONYM (…… - 1921)
napis w języku ukraińskim Temnicki, dalej napis i jego żona 
KATARZYNA Z SICZYŃSKICH (Katerina z Siczinskich)



13. ANASTAZJA GALICKA (1910-1923) i  ANNA SZPIRKA (1910-1923)


14. PARASKEWIA KOBRYNOWICZ (26.X.1873-4.III.1936)


15. ANNA ZE ŚLIWICKICH (ŚLIWNICKICH) ur. 20.11.1860 roku, zmarła w 66 roku życia, oraz Józef Soniewicki, ks. gr.kat.  (1789-23.04.1877), jubilat paroch (napis w j. ukraińskim)


16. GRZEGORZ KRZYŻANOWSKI (1879-29.I.1959)
napis w języku ukraińskim (Grigorij Kriżaniwski).
oraz obok grób z napisem
KATARZYNA KRZYŻANOWSKA (1874-1964)
napis w języku ukraińskim (Katerina Kriżaniwska)


17. Ojciec ANDRZEJ FEDYK – gr. katolicki ksiądz (Łuki) – 3.12.1869-30.11.1935
Napis w języku ukraińskim Andriej Fedik



Poza przedstawionymi wyżej nagrobkami są jeszcze następujące nazwiska: 

ILIARIN MALINIAK (1833-1869) I JEGO ŻONA KATARZYNA (1834-1872) – napisy w języku ukraińskim

TEKLA KASZUBA (1850-1915) – napis po ukraińsku

ILIA KASZUBA (1893-1909) - napis po ukraińsku

IGNACY SZWEJKOWSKI (niestety bez żadnych dat)

ZUZANNA Z KUHNÓW STRZETELSKA (1805-25.VII.1883) – napis po polsku (zdjęcie zamiesciłem w poprzednim artykule)

LEW TANCZAKOWSKI (26.XI. 1806-10IX.1875) i jego żona PAULINA ZE STRZETELSKICH TANCZAKOWSKA (30.IX.1829-9.III.1880) – pisane cyrylicą (również zdjęcie w poprzednim artykule)

KAROL SZWAJKOWSKI (17.8.1857-13.IV.1921)
ZE SZWAJKOWSKICH ZOFIA GAŁAŻEWSKA (1864-1907)

JAN GAŁAŻEWSKI (12.XII.1906-22.III.1922)

ANATOL MALINIAK (…. 1904)

DOROSZ WŁODZIMIERZ (1905-1961)

DOROSZ MARIA (1908-1985)


Na cmentarzu w Uściu Zielonym znajduje się jeszcze wiele starych nagrobków, opuszczonych, zniszczonych. Czekają one na oczyszczenie z gruzu i chwastów. Być może w najbliższej przyszłości uda mi się ponownie pojechać w to miejsce i spróbować odkryć tajemnice, które kryje ta opuszczona nekropolia. 



KOMENTARZE


  • Witam,

    Co do zdjęcia nowego krzyża z napisem Dr generał Cyryl Kolago...był to mój pradziadek który w zasadzie został tam pochowany przypadkowo. Był lekarzem na froncie rosyjsko-austriackim (zgodnie z napisem na tablicy) i zaraził się cholerą (wówczas panowała tam epidemia cholery). Tam zmarł, w miejscowej szkole która czasowo została przekształcona na lazaret po czym miejscowy proboszcz( był nim wtedy x. Ignacy Rakszyński) pochował pradziadka na tamtejszym cmentarzu. Na pogrzebie oczywiście nie było nikogo z rodziny, krzyż był prosty, drewniany, z aluminiową tablicą. Nie przetrwał do naszych czasów, stąd wzięła się moja inicjatywa, aby zrobić nowy krzyż który przetrwa jak najdłużej. Dysponowałem tylko jednym zdjęciem grobu, wykonanym w latach 30 XX wieku (wówczas grób odwiedzili dwaj synowie mojego pradziadka). Zdjęcie niestety jest w kiepskim stanie, stąd miejsce postawienia nowego krzyża jest w zasadzie umowne. Uzyskałem zgodę księdza z Buczacza na całą operację. Tamtego dnia ( 2 maja 2012) ksiądz przyjechał, poświęcił krzyż, odprawił modlitwy i w uroczystej atmosferze wmurowaliśmy pomnik pradziadkowi.

    Pozostaje jednak pewien, drobny, niedosyt związany z umownym charakterem miejsca w którym stanął krzyż. Być może kiedyś uda mi się ustalić rzeczywiste miejsce spoczynki mojego pradziadka , wtedy zapewne będę się starał przenieść krzyż w prawdziwe miejsce. W związku z tym jeśli ktoś dysponuje zdjęciami cmentarza w Uściu zielonym z tamtych czasów jakimikolwiek zdjęciami to bardzo proszę o przesłanie mi skanów na adres mailowy: mluberadzki@tlen.pl

    W maju tego roku planuję kolejną wyprawę na grób pradziadka.


    Pozdrawiam wszystkich czytających

    Mateusz Luberadzki
    autor: Mateusz