wtorek, 1 stycznia 2013

Kresy odległe, a jednak wciąż tak bliskie...

Pomimo tego, że urodziłem się w Krakowie, to jednak samo wypowiedzenie słowa Kresy przenosi moją myśl i pamięć nad Dniestr, Słucz, Pinę, na stoki Czarnohory, do Zbaraża, Kobrynia, Buczacza i Brodów, do Kamieńca Podolskiego, Kałusza, Halicza, Uścia Zielonego, Mariampola i Jezupola, do Czerniowiec, Sambora i w końcu do Wilna i Lwowa - tych wspaniałych miejsc które znam jedynie z historii lektur oraz z nielicznych opowiadań mojego ojca i dziadka, gdyż nasze wspólne korzenie sięgają właśnie tych terenów. Kresy, niby tylko przebrzmiały szczegół historyczny, a jednak nie tylko ja reaguję na to słowo ciągle żywo.Kresy jednoznacznie kojarzą mi się z tymi obszarami, które znajdowały się dawniej na wschodnim obrzeżu Rzeczypospolitej. Samo słowo kresy można wywieść ze staropolskiego określenia granicznych stanowisk wojskowych strzegących Podole i Ukrainę przed najazdami Tatarów i napadami hajdamaków, gdzie służba była tam pełniona według tak zwanej „kresy”, czyli kolejności. W odległej tradycji ziemie od Krakowa po Lwów stanowiły „Rzeczpospolitą Królewską”, natomiast ziemie wysunięte bardziej na wschód nazywano „ziemią hetmańską” i przez to kresową.






Zofia Kossak-Szczucka w powieści „Pożoga” tak pisała o kresach południowo-wschodnich, na których spędziła lata młodości:
„…Kresy… Bogate, stare, piękne słowo. Jest w nim obszar i przestrzenność, bezkres równin falujących, oddalenie od świata i wicher stepowy. Dla każdego z tamtej strony zawiera w sobie treść ojczystej ziemi, jej barwę, kształty i woń"...

Z kolei Stanisław Zdziarski w opracowaniu z roku 1898 na temat zapomnianego kresowego żołnierza i poety, uczestnika Powstania Listopadowego - Maurycego Gosławskiego, tak opisuje tereny dawnych kresów – Podola: 
…”tam czuje się człowiek swobodnym, wesołym jak leśny ptak, a oko goni ciągle w przestrzeń niezmierzoną wonną, świeżą, młodą, co go nowym życiem napoić potrafi, nucąc do ucha tajemniczą pieśń. A pieśń ta prawi bez wytchnienia jakiś dziw nad dziwy. Oto jeden krajobraz. Szmat ziemi na kształt równiny stepowej, bujną trawą pokryty, wśród której pstrzą się polne kwiaty, w dali na wyniosłości widnieje ciemny las. A dołem przewija się modra wstęga rzeki, nad którą pochyliły się płaczące wierzby potrząsając srebrzystymi włosy, a dalej tam dalej kilka krzaków głogu i kaliny, a tam przepaścisty jar. Wszędzie uroczysta cisza, ani szmeru liści nie usłyszysz. Wszystko zda się śnić”...

Sam poeta Maurycy Gosławski w znanym kresowym wierszu pt. „Dumka” tak z sentymentem wyrażał swoją tęsknotę za tą ziemią:

                                              ...Gdyby orłem być!
Lot sokoła mieć!
Lotem orłem lub sokołem
Unosić się nad Podolem,
Tamtym życiem żyć.

Droga ziemia ta, myśl ją moja zna!
Tam największe szczęście moje,
Tam najpierwsze niepokoje,
Tam najpierwsza łza!

Tam bym noc i dzień,
Jak zaklęty cień
Krążył nad nią jak wspomnienie,
Pierś orzeźwiał, czerpał tchnienie
Z tamtych lubych tchnień...

                                  (Maurycy Gosławski – „Dumka” – fragment)



W obszernej literaturze XVIII i XIX wieku kształtował się bardzo silny mit etosu rycerskiego, ukazujący wzorce sarmackiej fantazji i odwagi, niezwykłych bohaterskich czynów, które były związane właśnie z pograniczem polski. Prawdopodobnie słowa "Kresy" użył po raz pierwszy Wincenty Pol w poemacie, pt. „Mohort” powstałym jeszcze w latach 1840-1852. Używając tego słowa miał on na myśli czasy, gdy Korona jako część Rzeczypospolitej Obojga Narodów sięgała po Zaporoże, Sicz, i Połtawę oraz po Dzikie Pola, ogarniając także Kijów i Czernichów. Poeta sugestywnie scharakteryzował życie i obyczaje kresowych żołnierzy. Tytułowy bohater to ostatni rycerz dawnej Rzeczypospolitej niezłomnie trwający na swym posterunku: 
…”Bo trzeba wiedzieć, choć nie było wojny
Przecież na kresach rzadki dzień spokojny.
Humańskiej rzezi pamięć była świeża,
A bojaźń dżumy trzymała żołnierza
I dniem, i nocą na czacie granicznej;
Bo potrzeba wielka, a człek nie był liczny.
….
Tam na dwór jakiś Tatarzy napadli
Na nadgraniczu i cerkiew złupili,
To znów Kozacy nam tabun ukradli,
Czeladź uwiedli i wioskę spalili,
Czasem i łotry od multańskiej dziczy
Wtargnęli, siłą dostawszy języka,
Czasem też nasi, tak, na ochotnika
Ruszyli sobie na odwet ku Siczy”…

Wincenty Pol – „Mohort” (fragmenty)

Wydane w roku 1855 dzieło Wincentego Pola wzbudziło wręcz istny entuzjazm zarówno wśród czytelników jak i ówcześnie żyjących pisarzy, poetów i krytyków sztuki. Nie szczędzili Polowi pochwał wybitni pisarze jak Zygmunt Krasiński, Aleksander Fredro, Seweryn Goszczyński, Kornel Ujejski, Władysław Syrokomla czy w końcu sam Józef Ignacy Kraszewski. Stało się tak dlatego, że w tym wspaniałym rapsodzie rycerskim autor pokazał prawdziwy "kodeks miłości ojczyzny". Nawet sam wielki Henryk Sienkiewicz powiedział, że postać Mohorta jest …”posągiem tego, co w tradycji było dobrym, a posągiem tak wspaniałym, że trudno oderwać od niego oczu"…. Nie były to pochwały przypadkowe, skoro pomiędzy trylogią Henryka Sienkiewicza, szczególnie zaś Ogniem i mieczem, a poematem Wincentego Pola dostrzec można wyraźne powinowactwo.


Rycerz Mohort z poematu Wincentego Pola

Od tego czasu słowo Kresy zaczęto wprowadzać na stałe do kanonu najważniejszych pojęć dla świadomości narodowej i politycznej Polaków – w nauce, publicystyce czy w końcu literaturze. Definitywnie przyjęto, że pisane dużą literą KRESY to nazwa geograficzna obejmująca różne ziemie dawnego pogranicza uznane powszechnie za obszar polskiej swojskości. Początkowo, geograficznie Kresy utożsamiały się z obszarem tzw. Ziem Zabranych, czyli obszaru pomiędzy granicą Królestwa Polskiego a granicą Rzeczypospolitej sprzed 1772 roku. Dopiero po 1918 roku kresami stały się ziemie położone wzdłuż całej granicy wschodniej, z dwoma najważniejszymi ośrodkami – Wilnem i Lwowem, których wcześniej za kresowe nie uważano. Należy pamiętać, że Kresów nie można traktować jako jakichś peryferii, bardzo odległych od centrów życia umysłowego. O istotnej roli tych terenów przekonują nas choćby osiągnięcia różnych naukowców i badaczy z dwóch najważniejszych ośrodków akademickich: Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie oraz Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.
Słowo kresy, jak podaje słownik języka polskiego, oznacza "część kraju leżącą blisko granicy - inaczej pogranicze". W pamięci współczesnego Polaka Kresy kojarzone są z dawnymi wschodnimi terenami Rzeczypospolitej, z czasów sprzed II wojny światowej. Te Kresy są już nieuchwytne i ulotne. Zarazem dawne, gdyż zostały utracone bezpowrotnie. Dopiero teraz zaczynamy je cenić i tęsknić za nimi. Są tak wyidealizowane, iż stają się czymś na kształt Raju Utraconego. Po II wojnie światowej , w wyniku splotu różnych okoliczności historycznych wielu Polaków znalazło się poza granicami historycznej Ojczyzny – Rzeczypospolitej Polskiej. Losy naszych rodaków w krajach byłego Związku Radzieckiego to bardzo smutna karta w historii Narodu Polskiego. Pomimo jednak nieubłaganego upływu czasu i zmian pokoleniowych polskość i świadomość przynależności do Tego Narodu są dla Polaków z krajów wschodnich , czyli dawnych Kresów, podstawą poczucia własnej godności i stanowią tę esencję, która spaja nas wszystkich w jeden Naród Polski.



Józef Piłsudski w swoich pismach i przemówieniach bardzo często wypowiadał się na temat znaczenia Kresów dla polskiego życia zbiorowego. W jednym z nich czytamy:

"Wszystkie narody, wszystkie państwa mają swoje Kresy. Nieszczęśliwy i zmienny jest los grodów i siół kresowych. Gdy wicher się zrywa, wstrząsa przede wszystkim posadami ich budowli. Gdy chmura się zbierze, ostry grad siecze przede wszystkim właśnie ziem kresowych jamy. Gdy grzmią pioruny, przede wszystkim tu w wieżyce i domy uderzają... A jednak głębokie jest w tym szczęście. I nie szczęście z dumy wielkiego cierpienia i wielkiej ofiary, i nie szczęście ze zwiększonej rozkoszy mocowania się z dolą i zwyciężania własnymi siłami losu – lecz głębokie szczęście, rzewne i ciche, nawet dziecięco naiwne, płynące z wiary w idealne pierwiastki własnej kultury."

Ta wypowiedź wyrażała mądrą, prawdziwą i głęboką miłość Piłsudskiego do Kresów oraz głęboką o nich wiedzę. Kresy znał bowiem Piłsudski na wiele różnych sposobów. Tam przecież spędził dzieciństwo oraz młodość. Walcząc skutecznie o Kresy nie szczędził swego żołnierskiego trudu, a w swych działaniach politycznych bardzo mocno o nie zabiegał. Czytał wreszcie literaturę romantyczną, a szczególnie ukochał poezję Juliusza Słowackiego. Miał zatem prawo do upominania się o wartość Kresów dla życia polskiego. To stało się podstawą działań, które po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku, podjęte zostały przez Piłsudskiego celem związania tych terenów z całością organizmu państwowego – Polski.


 Obecnie obserwuje się stale rosnące zainteresowanie problematyką Kresową wśród Polaków zarówno w kraju jak i za granicą. Upadek komunizmu w Polsce w 1989 roku pozwolił nawiązać zerwaną więź z ziemiami za Bugiem. Kraj i ziemie nam zabrane powoli zaczęły coraz głośniej mówić o sobie i upominać się o dawnych ich mieszkańców. Najpierw oczywiście odrodził się polski Kościół na Wschodzie. Od ponad 20 lat wolności, której doświadczamy w Nowej Polsce, zarówno sami wygnańcy z Kresów jak i ich potomkowie, społecznie organizują różnego rodzaju zjazdy, tworzą różnego rodzaju stowarzyszenia i fundują pamiątkowe tablice. Wspólnie porządkują zapomniane cmentarze, by ich dawną pamięć przywrócić dla potomnych. Na rynku księgarskim pojawiają się coraz liczniejsze książki o ziemiach utraconych. Nie tylko pojawiają się nowe tytuły ale wznawiane są również przedwojenne wydawnictwa o Podolu, Wołyniu, o Wilnie i o Lwowie. Organizowane są również liczne wystawy i okolicznościowe odczyty, które mają przybliżyć obraz kresów. Starszym mają przypomnieć kraj młodości, a młodym pokazać, że tam była Polska. Dla wielu starszych osób, pochodzących stamtąd, są to sprawy bardzo ważne i wciąż żywe. Dla innych, zwłaszcza młodych, to już tylko historia, która często, na skutek powiązań rodzinno-genealogicznych, jest na nowo odkrywana. 

I tylko szkoda, że brak jest do tej pory jasnej i zdecydowanej polskiej polityki wschodniej. Brak jest ciągle pieniędzy na pomoc i ratowanie stale tam niszczejącego polskiego dziedzictwa kulturalnego. Szkoda, że ani polski rząd ani polski prezydent nie potrafią, a może wręcz nie chcą wziąć w opiekę tamtejszych Polaków. Szkoda, gdyż Kresy - ta ziemia - pomimo, że tak daleka jednak jest bardzo bliska sercu każdego Polaka.



KOMENTARZE