poniedziałek, 1 lipca 2013

Historia lubi się powtarzać.... Humań 1768 - Wołyń 1943

Do napisania tego artykułu skłoniła mnie mijająca wlaśnie w tym roku 70 rocznica wydarzeń określanych przez historyków mianem Rzezi Wołyńskiej 1943 roku. To ludobójstwo w czystej postaci. Tak przecież należałoby określić te niewyobrażalne zbrodnie na ludności polskiej dokonane przez nacjonalistów ukraińskich, przy bardzo aktywnym i częstym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej byłego województwa wołyńskiego II RP. Iluż z nas Kresowian bezpośrednio lub pośrednio nie doświadczyło okrucieństw tamtych czasów. Wprawdzie ja sam urodziłem się już po wojnie w tak zwanej wolnej Polsce, jednak zawsze żywe były wspomnienia mojego dziadka, którego czterech braci zamordowali, opętani chęcią przeprowadzenia czystek etnicznych ukraińscy nacjonaliści z OUN i UPA. Nie jest znana dokładna liczba ofiar rzezi wołyńskiej. Historycy szacują, że zginęło wówczas około 50–60 tysięcy Polaków, a w odwecie 2-3 tysięcy Ukraińców. Niektóre źródła wskazują nawet na liczbę około 100 tysięcy osób.

Jednak Rzeź Wołyńska 1943 roku to nie pierwsza taka zbrodnia dokonana na mieszkańcach dawnych Kresów wschodnich. W tym roku mija też 245 rocznica rzezi humanieckiej. W roku 1768, na prawobrzeżnej Ukrainie doszło do wydarzeń, które wywarły decydujący wpływ na historię Polski i późniejszej Ukrainy, a mianowicie do wybuchu chłopskiego powstania, znanego jako koliszczyzna lub rzeź humańska. Była to najokrutniejsza akcja w prawie stuletnich powstaniach chłopskich tamtych czasów określanych jako powstania hajdamackie czy hajdamacczyzna. Dziesiątki zniszczonych miast, setki spalonych wiosek i około 20 tys. wyrżniętych mieszkańców Humania. Mówiąc o tych czasach, niektórzy ukraińscy historycy wspominają o narodowo wolnościowym charakterze powstania. Inni z kolei wypowiadają się bardziej krytycznie. Zdanie polskich historyków w tej kwestii jest powszechnie znane. Mimo wszystko jest to jedna z najczarniejszych kart w historii obu narodów. I do tej niechlubnej karty należy również dopisać wydarzenia 1943 roku, powszechnie określanych jako rzeź wołyńska.
Należałoby się zastanowić co łączy ze sobą te dwa odległe wydarzenia, które przecież zostały dokonane w odstępie prawie dwóch wieków? Przecież inne jest podłoże historyczne rzezi w Humaniu z 1768 roku, a inne rzezi na Wołyniu z 1943 roku. Jednak u podstaw tych dwóch zbrodni leżą przecież wystąpienia chłopskie. Z jednej strony powstania chłopskie XVII wieku i hajdamacy wywodzący się ze zbiegłego chłopstwa, zubożałych mieszczan i kozaków, którzy według niektórych historyków ucieleśniali społeczny protest ukraińskich chłopów przeciw wyzyskowi panów, a z drugiej strony polityka narodowościowa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) podczas II wojny światowej, którą zamierzał wprowadzić rząd Jarosława Stećki oraz Stefan Bandera celem usunięcia Polaków z Wołynia i Małopolski Wschodniej. Aby wcielić plan czystek etnicznych w życie w latach 40-tych XX wieku, zamierzano również wspomóc się prowokowanymi wystąpieniami chłopskimi.
 To, co najbardziej zastanawia, frustruje, przygnębia i zarazem łączy ze sobą te dwa wydarzenia, to powszechne niewyobrażalne okrucieństwo morderców przedstawione w opisach zarówno rzezi w Humaniu jak i na Wołyniu. Bo przecież miał „szczęście” ten, kto zginął od razu, nie będąc torturowanym.
Oto fragment zaczerpnięty z „Rękopisu Braiłowskiego Trynitarza opisujący napad, jakiemu uległ w roku 1768, klasztor Braiłowski” (z łaciny przełożony). Tytuł rękopisu: „Wypadki wiekuistej godne pamięci na Ukrainie 1768 roku”.
…”Chłopi wszędzie im sprzyjali, albo pomagali w wielu miejscach bez żadnej namowy, albo wzywali rabusiów, albo sami zostawali rabusiami. W sposób najokrutniejszy znęcali się nad swoimi dziedzicami, rządcami, ekonomami i nad wszelką szlachtą mającą swoje drobne posiadłości. Mordowali, prześladowali lud katolicki, srogich, okrutnych dopuszczając się zabójstw, zabierali, pustoszyli dobra ich, nikogo nie oszczędzając (…) Dopuszczali się zbrodni strasznych i niedających się opisać. Rozmaitych do zamordowania używali sposobów oprócz przebodzenia włóczniami zwanymi spisami. Niewiasty brzemienne zamordowywali w sposób najokrutniejszy przez wycinanie płodu i wpuszczanie do wnętrzności kotów. Zdzierali skórę od karku przez głowę aż do oczu. Innym zrywali czaszki, zabijali z rusznic i innych narzędzi wojennych. Podcinali gardła i wieszali razem ze zwierzętami, a to dla podobieństwa duchownych ludzi religii katolickiej. Podobny wypadek miał miejsce pod Lisianką, gdzie między zawieszonym zakonnikiem Franciszkanem i Żydem psa powiesili, wołając najbezbożniej, że jeden stan kapłanów, katolików i psów…”
A teraz przykład sprzed dokładnie 70-ciu laty:
25 lipca 1943r. (..) grupa upowców (...) dokonała mordu na 14 bezbronnych osobach [we wsi Jeziorany Czeskie w Łuckiem]. Wszystkie torturowano około 4-5 godzin (...). Kobietom poodcinano piersi i zmasakrowano twarze, wszystkich dźgano bagnetami. Bestialskiego mordu dokonywano kolejno zaczynając od najmłodszych członków rodziny i kończąc na najstarszych. Podczas mordowania upowcy mówili, że ofiary muszą długo umierać, ponieważ są dobrymi ludźmi. Świadkami było kilku Czechów (...). [„Ludobójstwo...”, s.597],
To co uderza w tych dwóch opisach to wyrafinowane, wielce podobne, do siebie, prawie że identyczne stosowane formy tortur. Czyżby oprawcy z UPA wzorowali się na dawnych hajdamakach? Przecież sformułowanie „Na jedną szubienicę - Lacha i psa”, odwołujące się do hasła koliszczyzny, pojawiło się już w latach 30. XX wieku w jednej z piosenek Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów poświęconej skazanym na śmierć i straconym członkom (OUN):

…W chwili ostatniej z grobów powstaną,
Bez sądu będą wieszać katów,
Każdego kata czeka ten sam los,
Na jedną szubienicę - Lacha i psa…”.

Nacjonalizm ukraiński jest wciąż żywy i odradza się w rożnej postaci. Sformułowanie: …”Lach, Żyd i sobaka, wse wira odnaka…”  pojawiło się ponownie pod koniec 2009 roku w telewizji ukraińskiej podczas emisji popularnonaukowego serialu odcinkowego „Historia ziem ukraińskich”, której sponsorem był Browar Lwowski. Skandal wywołał jego odcinek poświęcony rzezi humańskiej, który zachęcał do poznania „chwalebnej przeszłości ojczyzny”. W odcinku tym ataman Żeleźniak po zdobyciu miasta, posilając się piwem "Lwowskie" powiesił na kościelnej wieży „Lacha, Żyda i psa – bo ich wiara jednakowa”. Takie zachowania należy piętnować i dlatego oburzenie wyraziły polskie środowiska kresowe, a poseł PiS Stanisław Pięta nawoływał do bojkotu piw produkowanych przez Grupy Carlsberg (do której należy Browar Lwowski) i domagał się szybkich i stanowczych przeprosin.
Ciągle dziwimy się, że Ukraińcy gloryfikują czyny Stepana Bandery, nacjonalisty bratającego się w czasie II wojny światowej z nazistami. Ale Maksym Żeleźniak, współodpowiedzialny za wymordowanie 20 tysięcy Polaków i Żydów podczas humańskiej masakry w 1768 roku, także jest wielkim ukraińskim bohaterem narodowym. Takim samym bohaterem jest również Iwan Gonta, drugi z przywódców powstania hajdamaków, bezpośrednio odpowiedzialny za wymordowanie w dniu 24 czerwca 1768 roku w Humaniu około 20 tysięcy Polaków i Żydów, księży rzymskokatolickich i unickich oraz innych ludzi szukających ratunku przed pogromami w mieście. Na Ukrainie ich postacie ciągle otoczone są powszechnym szacunkiem. W wielu miastach – we Lwowie, Kijowie, Żytomierzu, Czerniowcach, Dubnie, Winnicy a także w samym Humaniu istnieją ulice ich imienia. W Kijowie działa organizacja pod nazwą - "Fundacja na rzecz konsolidacji państwowości Ukrainy Iwana Gonty". W Chrystynówce wzniesiono również pomnik ku czci Gonty, a mer tego miasta podczas odsłonięcia pomnika podkreślił, że pomnik Gonty będzie przypominał Ukraińcom, że powinni walczyć o ojczystą ziemię z jej ciemiężcami.
Gonta i Żeleźniak w trakcie rzezi w Humaniu 1768 rok

I tu na koniec nasuwa się pytanie – czy naród który za swoich bohaterów narodowych obrał sobie zwykłych bandytów, morderców i rzezimieszków, ludzi którzy w nacjonalistycznym szale potrafili doprowadzić do niewyobrażalnych zbrodni ludobójstwa zasługuje na szacunek innych narodów? Czy stanięcie w prawdzie historycznej i rzetelna ocena przedstawionych wyżej postaci, a nade wszystko zwykłe słowo przepraszam, potrafi przeważyć brak refleksji nad trudną historią i niechęć do przyznania się do zbrodni? Być może teraz nie odpowiemy na to pytanie. Miejmy jednak nadzieję, że kolejne pokolenia, żyjące od tylu już lat w pokoju, w zjednoczonej Europie, nowe pokolenia nauczone trudną przeszłością historyczną obu narodów, zechcą i potrafią wyciągnąć z prawdziwej, nie zakłamanej historii odpowiednie wnioski, przebaczą sobie nawzajem, nie zapominając zarazem o okrucieństwach zbrodni ludobójstwa, zarówno tych z Humania 1768 jak i z Wołynia 1943. 




KOMENTARZE



  • Nie może nigdy być przebaczenia dla zbrodniarzy mordujących z wyuzdanym okrucieństwem! Niech będą przeklęci po wsze czasy! Stop ukrainizacji Polski przez kompradorskich polityków!
    Ku przestrodze!
    autor: Liczyrzepa
  • Tak, racja, Human i Wolyn laczy ta sama nic. Wielowiekowa, siegajaca XVI wieku nienawisc ruskiego ludu do polskiej szlachty. Mowimy o tym, w jak okrutny sposob mordowano Lachow i Zydow, a zapominamy, skad sie owo okrucienstwo wzielo. Po Unii Lubelskiej Krolestwo polskie po prostu odebralo Litwie trzy wojewodztwa: Kijowskie /to wlasnie Ukraina/, Braclawskie i Wolynskie wcielajac je do Korony. Stalo sie to zreszta zarzewiem ciaglego konfliktu pomiedzy Litwa a Korona.
    Projekt Unii Lubelskeje byl po prostu projektem kolonialnym polskiej szlachty, a szcegolnie polskiej magnaterii;
    /"na co nam zamorskie Indye y Japony. Nasze Indye y Japony na Wschodzie". Mikolaj Rej. Urodzony zreszta na Ukrainie/. Jakie byly relacje polskiej szlachty i miejscowej ludnosci? Wystarczy poczytac "Zamek kaniowski" Goszczynskiego, a to ledwo czastka realiow owczesnych, ktore doprowadzily do do rzezi humanskiej i ponad dwa wieki pozniej wolynskiej.
    Jest takie powiedzienie, "za szalenstwa wladzy placa zwykli ludzie". I te cene zaplacili humanscy i wolynscy nieszczesnicy.
    Zadamy od Ukraincow rozliczenia sie wlasna przeszloscia, a sami tego z wlasna nie robimy. Zapytajmy siebie samych - czemu? A ogrom naszych win na Wschodzie wielki i jak glaz ciezki. Prawda jest taka, ze szlachta dla swych malych, parszywych interesow zniszczyla wlasne panstwo I Rzeczypospolita, nie potrafiac zrzec sie dla wlasnej wygody swych stanowych przywilejow. A po rozbiorach dalej dziko eksploatowala ruska ludnosc, a kiedy ta sie buntowala, bez wahania przyzywala na pomoc wojska carskie.
    Za to wszystko zaplacili zwykli ludzie, tak jak w Algierii, Zimbabwe, Haiti, Jamaice, Wenezueli, Azji Pld Wschodniej. Wolyniow i Humaniow w historii wiele, inne narody kolonialne tez je maja.
    Mielismy wlasne kolonie na Wshodzie, rywalizacje o nie przegralismy z Rosja dwa razy. Raz ponad dwa wieki temu, drugi raz w 45 roku, kiedy Rosja Bolszewicka stworzyla imperium od Laby po biegun polnocny, od Oceanu Lodowatego po Afganistan, a my stalismy sie czescia tego imperium, czyms na ksztalt Birmy w Imperium brytyjskim.
    Moje korzenie siegaja 700 wstecz, nie dokumentuje ich mitycznymi "majatkami na Wschodzie", Wystarczy pojechac do Plocka, Krakowa, Dabrowy Gorniczej, Sanoka, aby zobaczyc "pamiatki przeszlosci".
    Ale aby budiwac dobra i bezpieczna przyszlosc trzeba sie rozliczyc z przeszloscia. Nie cudza, ale wlasna,a tego nam 'od zawsze" brak. I to nas gubi, popelniamy wciaz te same bledy krecac sie w kolko.
    autor: historyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz